Wolność i (nie)równość

Trzeba przyznać, że są ludzie, którzy chełpią się tym co czytają, jakie mają wykształcenie czy pochodzenie. Dzielą oni świat na elitę i całą resztę, którą uważają za intelektualny plebs. Lecz to jacy są, nie wynika ani z ich wykształcenia, ani z liczby i jakości przeczytanych książek, ale z charakteru i ukrytego zakompleksienia. Dotyczy to nie tylko kwestii czytelnictwa, ale całego życia- każdej jego sfery. Podziały nie wynikają z tego, że ktoś czuje się lepszy. Wręcz przeciwnie- podziały biorą się z tego, że ludzie ujmują sobie na wartości, czują się gorsi, a to niskie poczucie wartości przykrywają wszystkim tym co elitarne, luksusowe, dostępne tylko niewielu. Osoba pewna siebie (w dobrym tych słów znaczeniu) nie musi niczego komukolwiek udowadniać. To ciśnienie ukrycia swoich słabości i wszelkich brudów powoduje, że patrzymy na świat z perspektywy góra-dół, dół-góra. Nie byłoby elit, gdyby ludzie o niższym poczuciu wartości nie dali sobie wmówić wyższości wybranych jednostek. Ba, sami te jednostki wznieśli na piedestał, a teraz mają o to pretensje. Wiem, że totalna równość jest utopią, ale tak naprawdę świat jest takim, jakim sami go sobie stworzymy. Użyję tu dla przykładu metafory, której kiedyś użył sportowiec Marcin Różalski- jesteśmy niczym konie startujące w wyścigu, każdy tak samo zaczyna, a tylko od ciebie zależy ile w tym biegu osiągniesz. Niemniej obrazową metaforę przytoczył w swoim dzienniku Zdzisław Beksiński pisząc o życiu jako o rzece, którą płyniemy- każdego z nas czeka ten sam koniec, wodospad. Różnica polega tylko na tym, czym chcemy płynąć- wygodną łódką, czy siedząc okrakiem na kaktusie?

Żyjemy teraz w takich czasach i takim kraju, gdzie większość rzeczy jest dostępna dla każdego. Mamy takie same prawa, aby się uczyć, pracować, rozwijać. Nie trzeba potajemnie przekazywać sobie zakazanych książek, bo już przecież nie zamykają z tego powodu w lochach zamczyska. A mimo to, ludzie idą po najmniejszej linii oporu- biorą wszystko jak leci, pozwalają sobie wciskać każdy chłam żeby tylko nie trzeba było się przy tym wysilać, szczególnie intelektualnie. Gdy tylko znajdzie się osoba, która w pełni korzysta ze swoich możliwości, rozwija się, to automatycznie staje się źdźbłem w oku i funkcjonuje z przypiętą łatką „intelektualisty” „elity”. Są też ludzie, którzy sami przyczepiają sobie taką łatkę żeby móc się wywyższać i mieć złudne poczucie dominacji nad innymi.

Przypominają mi się słowa Johna Stuarta Milla, który już dawno temu stwierdził iż społeczeństwo dąży do ujednolicenia i tego, żeby to miernota rządziła światem. Zamiast robić wszystko, aby iść do przodu i dawać z siebie to co najlepsze, pełnię swoich możliwości- ludzkość wybiera przeciętność, wygodną półkę pośrodku. Prawda jest taka, że każdy może być wybitną jednostką, to jest kwestia wyboru i ustawicznej ciężkiej pracy nad sobą. Najważniejszy jest złoty środek- nie można pozwolić na to, by poczucie wyższości czy niska samoocena determinowały nasze życiowe wybory. Przecież z każdej półki można upaść. Lecz to jest tylko moja opinia zawarta w kilku zdaniach i pozwolę sobie napisać jak Gombrowicz „nie jestem powołany do stwierdzania słuszności waszych racji- mnie o to idzie, aby wasza racja nie przemieniła wam twarzy w mordę, abyście pod jej wpływem nie stali się odstręczający, nienawistni i nie do przełknięcia”.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s