Przypuszczam, że po dzisiejszym wpisie spadnie na mnie fala nienawiści, szczególnie ze strony oburzonych kobiet. Śmiem również twierdzić, że ton, w którym będzie utrzymana ta notatka może u nieco złośliwych lub współczujących czytelników wywołać myśli, iż autorka ma w sobie rys psychopatyczny lub zespół Aspergera i nie jest zdolna do właściwego (czyt.empatycznego) podejścia do płci pięknej. Swoboda w wyrażaniu własnych przemyśleń dotyczy każdego i mnie, która to pisze i Ciebie czytelniku.
Bez wątpienia mamy do czynienia z kompletnym chaosem dotykającym tak newralgicznej sfery jak kobiecość i męskość. Złośliwi twierdzą, że ten stan zapoczątkowały ruchy feministyczne, które postawiły sobie za cel wbijanie do głów ciemnemu społeczeństwu, iż kobiety powinny mieć dokładnie te same prawa co mężczyźni. Dzisiaj jednak, kobiety tak bardzo skupiły się na walce i udowadnianiu swojego człowieczeństwa, że stały się karykaturami. Niby wyzwolone, a jednak służą na kolanach koncernom farmaceutycznym, przemysłowi kosmetycznemu i kreatorom mody. Kobiety nadal są niewolnicami, ale samych siebie. Wystarczy spojrzeć na reklamy- suplementy na płaskie brzuszki, leki na wzdęcia, płyny do mycia garów, najnowsze fashion z sieciówek, tanie ubranka dla dzieci- prawie wszystko skierowane do kobiet, a dlaczego? Bo właśnie je najłatwiej można urobić. Kobiety karierowiczki dyktują warunki szarym myszkom. Karierowiczki noszą spodnie z większą dumą niż mężczyźni, ale zakładają niebotyczne szpilki żeby podkreślić kobiecość, nie mają problemu z paradowaniem nago po biurze, jeżeli tylko można coś w ten sposób osiągnąć. Na drugim biegunie tego kobiecego absurdu stoją strażniczki- rodzicielki, które sensu swojego życia upatrują w rodzeniu dzieci, za co mężczyźni podobno powinni być im dozgonnie wdzięczni. Pośrodku są panie, które próbują pogodzić jedno z drugim i de facto same nie wiedzą czego chcą, bo przecież świat dyktuje im sprzeczne warunki. Współczesne kobiety tak się wyzwoliły, że teraz same tworzą podziały, ale to i tak mężczyźni są wszystkiemu winni- bo chłopiec do bicia zawsze musi się znaleźć. I tym sposobem kobieta pracująca hejtuje niepracującą; wymalowana gardzi tą, która nie ma na sobie makijażu; szczupłe szczują się wzajemnie przeciwko otyłym, singielki przeciw mężatkom, mężatki przeciw rozwodniczkom… I tak w koło. W kobiecych pismach i portalach im dedykowanych widać chaos, który jak wirus atakuje mózg: „jak zostać kobietą sukcesu”, „jak znaleźć partnera na zawsze”, „jaki wybrać krem na zmarszczki wokół oczu”, dla ambitniejszych wywiady lub felietony „lepszych pań”. Wystarczy zerknąć na pierwszy z brzegu portal, żeby porównać sobie jakość artykułów dedykowanych mężczyznom i kobietom. Babom wciska się największy chłam, sterty śmieci o chorobach, o odchudzaniu, o tym jaki wzór modny w tym sezonie, że pan X był na salonach z panią Y… Warto też wspomnieć o tym, co o kobietach mówią ich idole, a kto do nich należy? Właśnie panie od ćwiczenia i wypinania tyłków, albo przypadkowe gwiazdeczki znane z tego, że są znane i właśnie zostały samotnymi matkami. Wszędzie cisną się w oczy napompowane usta, a idolki podkreślają, że nie ma w tym nic złego. Owszem, to nic złego, tylko czy panie mają świadomość kto zapoczątkował modę na powiększanie ust (i nie tylko), czy wiedzą, że ten trend wywodzi się z branży porno? To kobiety same napędzają kult idealnego ciała, za którym kryje się miałki umysł podatny na wszelkie sugestie. Gdyby nie kobiety, ktoś taki jak influencer nie miałby prawa bytu, a przecież oni zostali wzniesieni na piedestał i WPŁYWAJĄ na każdą sferę życia. Dziwi mnie niepomiernie, że w czasach, gdy jest tyle wykształconych i wydawałoby się inteligentnych ludzi największą popularnością cieszą się osoby, które wmawiają masom co kupić, jak się ubrać i jaki światopogląd prezentować. I wszędzie tylko to gadanie, gadanie, gadanie… O tym jakie to niby jesteśmy uciśnione przez mężczyzn, że każda doświadczyła molestowania, że facet jest obleśny bo nosi nie taki T-shirt jaki teraz jest w modzie i wstyd się z nim gdzieś pokazać; mało zarabia, ma brzydkie auto, oświadczył się w Kołobrzegu, a nie na plaży Bora Bora… Dopóki zgadzasz się z kobietą to wszystko gra, ale spróbuj tylko jej nie schlebiać to zostaniesz wiecznym wrogiem, hejterem i zwyrodnialcem! Urągasz jej zaje…..*, a to największy grzech jaki możesz popełnić mężczyzno!
Gombrowicz wytyka nam drogie panie, że nie potrafimy docenić własnego piękna, nachalnie się mizdrzymy, ślepo podążamy za modą, oszukujemy upiększając się i maskując swoje defekty i czyż nie ma racji? Polkom zwraca uwagę, że zachłannie powielamy wzorce kobiecości z zachodu, a zapominamy o naszym słowiańskim uroku. Zastanawia mnie, ile pomyj dziś wylałby mistrz słowa na wytapetowane twarze, ile brudu by wyciągnął spod misternie wykonanych sztucznych paznokci skoro już tyle lat temu pisał, że „gdyby te grafomanki, te złe malarki własnej krasy, nieudolne rzeźbiarki własnego kształtu, wiedziały coś niecoś o prawidłach rządzących pięknością, przenigdy nie wyrabiałyby z sobą tego co wyrabiają„. O wyglądzie współczesnych kobiet, o tym nadmiernym wartościowaniu ciała można by pisać i mówić godzinami. Do tego jeszcze dodajmy bezmyślną bieganinę żeby udowodnić światu jakie kobiety są mądre i piękne, slalomy między pracą, domem, siłownią i salonami kosmetycznymi, albo z drugiej strony osiadanie na zadzie, bo piękną się jest po to, żeby wypełnić obowiązek reprodukcyjny i nic oprócz tego. Tak jest moje drogie, nawet jeżeli narzekacie na swoją niską samoocenę to tylko dlatego, że oczekujecie chóru męskiego, który wam wyśpiewa arię o najcudniejszej niewiaście. Tylko, że głosy tego chóru to echo waszych własnych myśli, bo co tu wychwalać, czym się zachwycać gdy zasadne wydaje się pytanie Witka: „Dlaczego cudowność ta uległa tak okropnej wulgaryzacji?” Gubi nas poczucie ważności i właśnie to nadęcie „bo my jesteśmy matkami” „na nas spoczywa tak wiele obowiązków” „bez kobiet nie byłoby tego świata” „nasze święte macice” „musimy się poświęcać”.
Moim zdaniem współczesnym kobietom brakuje zwykłego poczucia godności. Tak-godności, bo użalania się nad sobą, zacietrzewienia i zadzierania nosa nie można utożsamiać z godnością. Gdyby było inaczej nie bylibyśmy torpedowani sztucznością, wypinającymi się tyłkami na każdym zdjęciu, szokującymi niusami o tym kto z kim gdzie i kiedy. Chyba nie po to lata temu Curie- Skłodowska, czy Edyta Stein pokazały światu siłę kobiecego intelektu, żeby teraz płeć piękna cofała się w rozwoju opierając swój sukces na du…, biuście, metce CK albo ciążowym brzuchu, prawda?