Las Vegas dla ubogich

Marzysz o tym, aby w ciągu jednej doby znaleźć się w wielu odmiennych kulturowo miejscach od Europy Zachodniej po Daleki Wschód? Może chcesz bez wysiłku zdobyć najwyższy szczyt Alp, a po godzinie popijać piwo w Bawarii? Pragniesz doświadczyć nju jork trafik?Nie masz odrzutowca i milionów na koncie? Nic nie stoi na przeszkodzie! Wybierz się do Beskidu Śląskiego a Twoje marzenie się spełni!

Po moich ostatnich wyjazdach, właśnie takimi słowami mogłabym zareklamować to, co widziałam i czego doświadczyłam. I nie jest mi z tym do śmiechu… Chcąc nie chcąc kilka dni temu musiałam wybrać się w Beskidy, do Wisły. Nie pojechałabym tam, gdyby nie sprawy rodzinne. Wisła to miejscowość, którą mam okazję obserwować na przestrzeni wielu lat i to co jawi się przed moimi oczami coraz mniej wzbudza mój zachwyt. 

Na granicy Ustronia i Wisły zaczynają się utrudnienia komunikacyjne związane z prowadzonymi tam pracami drogowymi. Trzeba odstać swoje w korkach, lecz ten stan dla mnie miał swój plus- mogłam poobserwować zachowania innych ludzi. Dzięki przymusowemu unieruchomieniu zauważyłam, jak niejeden Polak zostaje opętany za kółkiem i nieważne czy to miejscowy, czy turysta- cham osadzony w pośladku musi pokazać na co go stać. To co widziałam, łącznie z próbami rękoczynów przywiodło mi na myśl małpy w zoo, które w napadzie szału rzucają własnymi odchodami.

Tak, każdy chce jeździć gładkimi drogami, szerokimi ścieżkami rowerowymi, ale by się tak stało trzeba czasu, cierpliwości i wyrzeczeń. Mam jednak wrażenie, że mentalność wielu ludzi zatrzymuje się na poziomie „niech drogowcy w nocy rozwiną nowy asfalt niczym czerwony dywan, abym rano JA- pan i władca bez trudności dojechał w każde miejsce”. Kolejna kwestia to niechęć do objazdów- lepiej stać w korku i puszczać solidny urwał, niż nadłożyć więcej kilometrów. I wreszcie ostatni gwóźdź do trumny- jeżeli NIE MUSZĘ to tam NIE JADĘ. Nie sądzę żeby większość „korkowiczów” w weekend kisiła się w puszce zwanej autem, bo ktoś im kazał tego dnia jechać akurat w to miejsce. Poza tym, żyjemy w czasach, gdy nietrudno znaleźć przydatne informacje w Internecie, można również doszukać się ostrzeżeń o utrudnieniach w ruchu i albo wybrać inną drogę, albo inne miejsce wypoczynku. Ja wybrałam opcję objazdu, więc urządziłam sobie wycieczkę po górskich drogach, lecz gdy tylko znalazłam się w centrum miasta moja mina zrzedła… Na każdym kroku sklep, restauracja, „wille i apartamenty”, stawianie czego popadnie, gdzie popadnie, jak popadnie- byle zarobić. Nazwy nieadekwatne do miejsca, miało być światowo i luksusowo, a wyszło żenująco. Już nie mówiąc o tym, że „ładnie” jest w wybranych miejscach. Wyraźnie widać, które części tej miejscowości są bardziej doinwestowane i dlaczego (odwiedziny prezydenta). Całość swym wydźwiękiem przypominała mi scenę z filmu „Miś” Stanisława Barei, gdy nagle w polu pojawiły się atrapy domków. 

Góry nie są już górami tylko działkami widokowymi za konkretne pieniądze, łąki to przyszłe apartamentowce i hotele, które ilością gwiazdek mają przyćmić najpiękniejszy pejzaż. Brakuje tylko sztucznej plaży nad rzeką z neonowym napisem „Venice Beach”. Lokalsi chwalą sobie te inwestycje, przecież siła tkwi w pieniądzach. Wciskają nam turystom chłam, którego rzekomo potrzebujemy, a za który z całą pewnością trzeba płacić. Wisła jest dla mnie jedną z wielu miejscowości w Polsce, która tak zachłysnęła się turystycznym biznesem, że niszczy to, co w niej najładniejsze i najcenniejsze. 

Dlaczego Las Vegas, to już można sobie dopowiedzieć po tym, co do tej pory napisałam, a dlaczego dla ubogich? Bo większość naszego społeczeństwa mami się pseudoluksusem, ludzie chcą spać w rezydencjach i gigantycznych hotelach nie patrząc na koszty jakie ponosi przyroda. Wczasy to nie rzeczywisty wypoczynek, ale szastanie pieniędzmi w lokalach, wielkie żarcie, spa&wellness- nie ma jak pompa. Lepiej się napić, najeść, pobujać na deptaku, a na drugi dzień wyruszyć w trasę, którą i tak pokonają wymęczone konie wiozące skacowanych wczasowiczów ze smartfonami w dłoniach i postami na fejsie „właśnie zdobywam góry”. 

Wiem, a przynajmniej mocno wierzę w to, że przyjdzie dzień, w którym jeden czy drugi park nie odwróci uwagi od zabetonowanych gór, że nie będzie już tylu drzew, które dotąd chroniły oczy naiwniaków przed widokiem wyrzucanych tam śmieci. Póki co, liczy się tylko to, co przynosi konkretną kasę, dlatego nikt nie ma oporów przed inwestowaniem, jednak ta fala wznosząca w portfelach nie potrwa wiecznie, potem zostanie tylko myśl, że może tych gór żal… Chciałabym także, aby synonimami wakacji nie były dmuchańce, aquaparki i restauracje, a cisza i umiejętność doceniania walorów krajobrazowych miejsc, w których się wypoczywa. Widocznie, zbyt wiele oczekuję…

P.S. Ten wpis został opublikowany na salon24.pl w lipcu 2019 roku. Obecnie droga do Wisły jest dość dobrze przejezdna, ponieważ prace drogowe zostały przełożone na wiosnę tego roku. Nie zmienia to jednak ogólnego odbioru tej miejscowości.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s