I już spieszę z wyjaśnieniem dlaczego uważam tak, a nie inaczej. Introwertycy są bardzo mylnie postrzegani jako ludzie nieśmiali, ba, nawet zahukani i to do tego stopnia, że kompletnie nie odnajdują się wśród ludzi. Najbardziej drażni mnie jednak to, że jest też drugi stereotyp, który zrównuje introwertyków z aroganckimi bubkami o zdecydowanie przerośniętym ego. I już sama nie wiem co jest gorsze spośród tych dwóch opcji.
Swego czasu w internecie była moda na filmiki i memy z cyklu jak to jest być introwertykiem i wiecie co? Ta śmieszna TFUrczość jeszcze bardziej podkreślała istniejące stereotypy.

Uważa się, że teraz w dobie smartfonów, Internetu, możliwości załatwiania wszystkiego on line, nam -introwertykom jest łatwiej, lepiej, że ochoczo z tego korzystamy, bo możemy być królami życia bez kontaktów twarzą w twarz z innymi ludźmi. Prawda jest jednak z goła inna, czujemy się zmęczeni i przytłoczeni ekstrawertyzmem współczesności. Bo jak tu być introwertykiem kiedy świat wymaga od Ciebie ekshibicjonizmu? Samo konto na portalu społecznościowym nie wystarczy, musisz przecież cykać sobie fotki z każdej minuty ulatującego życia, musisz się dzielić z innymi sobą, inaczej nie istniejesz.
Jestem introwertyczką. Lubię samotność, ale lubię też porozmawiać z ludźmi pod warunkiem, że jest o czym, a zazwyczaj nie ma, więc milczę i nie czuję przy tym złości czy skrępowania. Robię normalnie zakupy, chodzę do kina, restauracji i nie odczuwam z tego powodu cierpienia, ani metafizycznego ani cielesnego Nie przesiaduję w kokonie z koca przed telewizorem lub komputerem. Moje życie w sieci ogranicza się do pisania na tym blogu, zerknięcia na ulubione kanały na youtube i przeczytania kilku interesujących mnie artykułów, nie jestem maniaczką zatracania się w świecie wirtualnym. Nie mam potrzeby jakiegokolwiek podrasowania swojego wizerunku lub przedstawiania się jako ktoś, kim nie jestem. Nie robię także kilkugodzinnych przygotowań do wykonania jednej rozmowy telefonicznej.

Owszem, cieszy mnie gdy nie muszę wyłazić z domu, ale dotyczy to tylko pracy lub spraw urzędowych. Poza tym uwielbiam spacerować i jeździć na rowerze. Spotkania towarzyskie jeśli już się trafiają, to są dla mnie tylko jakimś punktem do odbębnienia i puszczenia w niepamięć, w najlepszym wypadku jest to okazja do przyjrzenia się ludziom, o i tyle. Cała filozofia.
Nie życzę sobie przytulania i obcałowywania na powitanie lub pożegnanie (oczywiście nie dotyczy to osób z mojej rodziny), co według mnie jest całkiem normalne. Nie przepadam za spoglądaniem obcym ludziom w oczy, bo często widzę tam tylko przykrą pustkę. Niewiele się odzywam w towarzystwie, ponieważ mało osób podziela moje zainteresowania, a nie widzę sensu w mówieniu dla mówienia.
To jest era ekstrawertyków, którzy mają teraz jeszcze więcej możliwości wyrażania siebie, pokazywania się, zdobywania nowych znajomości. To jest czas dla tych, którzy czerpią siłę z interakcji z innymi ludźmi, a że przeniosły się one do sieci to już inna sprawa…
Prawdziwy introwertyk nie jest egocentrycznym internetowym oszustem ani zalęknionym uciekinierem, jego siłą a jednocześnie grzechem wobec współczesności jest świadomość wewnętrznej siły, niezależnej od poklasku i fałszywego uznania innych ludzi.