Czy ładnym kobietom jest w życiu łatwiej?

Istnieją tylko dwa rodzaje kobiet: brzydkie i malowane.

Oscar Wilde

O nie! To nie będzie wpis w stylu wylewania daremnych żali. W zasadzie te przemyślenia, którymi zechcę się z Wami podzielić, to efekt burzy mózgów jaka miała miejsce podczas zwykłej rozmowy kilka dni temu.

Rozmowa rozpoczęła się od dywagacji na temat dobierania się w pary, dlaczego piłkarze wiążą się z modelkami, aktorki z biznesmenami i generalnie dlaczego zazwyczaj to wygląda na zasadzie ładna+kasa/sława=związek. Jest to o tyle ciekawe, że (niech będzie, że hołduję stereotypom) zazwyczaj kobiety uznawane społecznie za bardzo, bardzo ładne i atrakcyjne, są takimi perełkami dopóki nie otworzą ust i nie spróbują powiedzieć czegoś, w ich mniemaniu, mądrego. Owszem, mogą godzinami mówić o tym, jak dbać o włosy, które kosmetyki i ćwiczenia są najlepsze, albo co będzie najmodniejsze do noszenia tego sezonu, jednak na tym kończy się ich zainteresowanie światem. Nie powiem, że są nieukami, bo większość z nich ma skończone jakieś tam studia, ale to już na nikim nie robi wrażenia*. Tym bardziej, że obecnie mamy klęskę urodzaju różnych wy-ży-szych uczelni, gdzie za pieniądze i podpis na liście obecności otrzymasz dyplom.

Nie widzę zasadności w tym, aby pisać jakie to niesprawiedliwe, że kobieta, która nie została obdarzona wybitną urodą i/lub nie stać jej na to „żeby się zrobić” musi zasuwać za marne grosze, a inna tylko z racji wyglądu, dobrze ustawiła się w życiu. Nie ma we mnie goryczy z tego powodu, bo wychodzę z założenia, że nie można sobie pozwolić, by uroda lub jej brak determinowała moje życie i wiedzę, a druga sprawa, że wcale nie jest mi przyjemnie na myśl, że tabuny mężczyzn mogłyby się ślinić na mój widok. Mnie w tym wszystkim frapuje tylko to, dlaczego uroda powoduje, szczególnie u kobiet, pasywność. Okazuje się, że atrakcyjność jest jedyną drogą i celem samym w sobie, wszystko skupia się wokół podtrzymania urody, podkreślenia urody i zarobienia na lub dzięki urodzie. Dlatego też największymi kobiecymi mentorkami stają się makijażystki, kosmetyczki, włosomaniaczki, trenerki fitness i doradczynie od tego jak się nie narobić a mieć kasę i mężczyzn u swych stóp. Jakoś nie widzę, aby rekordy popularności biły filmy osób, które dzielą się zaawansowaną wiedzą z dziedzin zupełnie nie związanych z urodą, szczególnie wśród kobiet.

Inna kwestia to podejście mężczyzn, którym jest bardzo na rękę, by mieć przy sobie i tylko dla siebie obiekt westchnień innych samców. Madam nie musi się odzywać, ważne żeby wyglądała i spełniała inne przypisane jej funkcje. Kobieta nie może być zbyt dowcipna, mądra, zbyt inteligentna i niech nie próbuje wchodzić w dyskusje z mężczyznami, żeby nie wyszło, że jest błyskotliwsza od jednego czy drugiego. Ja za każdym razem popełniam wszystkie te błędy, dyskutuję, dogaduję i nie potrafię być obojętna, jeżeli ktoś w moim towarzystwie opowiada farmazony. Do tego nie wyglądam, bo jestem nienachalnej urody i nie lubię się robić, z makijażem miałam do czynienia w tym roku tylko raz, czyli utrzymałam średnią z ostatnich 5 lat. Na domiar złego, o zgrozo, nie mam wielkiej okrągłej pupy, biustu i tak samo wielkich ust, ani dużych niebieskich oczu, ani zgrabnego noska. Nie noszę szpilek, ani innych butów na obcasie, bo mój pragmatyzm mi mówi „nie zarzynaj stóp i kręgosłupa”.

Tym oto sposobem, mogę się pochwalić, że w moim dotychczasowym życiu, nie zdarzyło mi się, abym była podrywana przez obcego, przypadkowego mężczyznę, żadnego zaproszenia na kawę, żadnej wymiany numerów telefonów itp.. I absolutnie, nie jest mi z tego powodu smutno, nie czuję się przez to niedowartościowana. Nie uważam też, żeby mi było trudniej w życiu tylko dlatego, że nie trzepoczę rzęsami i nie uśmiecham się zalotnie, żeby coś ugrać. Wręcz przeciwnie, jest mi lżej, bo nie muszę się troszczyć o to, co będzie, gdy procesy starzenia dadzą o sobie znać. Nie czuję ciśnienia związanego z koniecznością utrzymywania i podkreślania swojej urody, bo nic z niej nie mam. Mężczyźni i tak nie przepuszczają mnie ochoczo w drzwiach przodem, nie oferują pomocy przy wnoszeniu zakupów na czwarte piętro, nie zagadują, nie faworyzują, bo jestem jedną wśród milionów niewidzialnych kobiet. Z tą różnicą, że mi jest z tym dobrze.

Odpowiadając na pytanie zawarte w tytule, to uważam, że pod wieloma względami ładnym kobietom jest łatwiej-szczególnie gdy wiedzą jak korzystać ze swojej urody, żeby wpływać na ludzi i łatwiej osiągać to, czego pragną. I nie jest to zabronione, szkoda tylko, że bardzo często poprzestają na prostych rozwiązaniach, wąskich horyzontach, które z czasem stają się dla nich pułapką. A przecież człowiek to coś więcej niż tylko ciało i sterta łachów w garderobie.

*o miernym poziomie szkolnictwa wyższego przygotuję osobny wpis

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s