Jeżeli liczysz na to, że przeczytasz tu streszczenie wyżej wymienionej książki lub jedną z wielu oklepanych recenzji to nic z tego. Piszę o „Trocinach”, ponieważ to jedna z moich ulubionych książek i często do niej wracam. Gdy pierwszy raz odsłuchiwałam fragment audiobooka, który czyta Arkadiusz Jakubik, w mojej głowie zapaliła się lampka „ku… ten człowiek myśli i patrzy na społeczeństwo dokładanie tak jak ja”. I nie byłoby w tym nic dziwnego, ani szokującego, gdyby nie to, że główny bohater „Trocin”, to pięćdziesięciolatek. Zatem, dotarło do mnie to, że myślę jak facet w średnim wieku-ja, kobieta lat 3X, której głowę przepełnia tyle jadu i goryczy, co w mężczyźnie 5X prawdopodobnie przeżywającym kryzys wieku średniego.
Kamil Szewc, kiedy się uśmiechał, wyglądał żałośnie, wolałem już jego nieprzyjemne grymasy, pozornie bezmyślny wyraz jego tłustej twarzy, jego uśmiech wprawiał mnie nieodmiennie w zażenowanie – wyłaziła z niego cała ta fałszywa przymilność, cała jego słabość, podległość, był jak zabiedzony pies, jak dziecko w łachmanach, jak nędzna emerytka sprzedająca na rogu ulicy zebrane przez siebie w lesie grzyby i jagody, słowem, był jak każdy człowiek od którego odwracam głowę, gdy mijam go na chodniku, ponieważ jestem tak wrażliwy na cudze nieszczęście, że nie mogę patrzeć.
Krzysztof Varga, Trociny
Varga dobitnie uświadomił mi, że każdy z nas ma swojego Kamila Szewca- osobę, której szczerze się nie znosi, który obrzydza i wywołuje mentalne mdłości. To jest człowiek, który im bardziej stara się być miły i uprzejmy, tym bardziej w naszych oczach wyrasta na ohydną pulpę w zgniłozielonym kolorze. Szewc może być kobietą, jak i mężczyzną, może pracować w firmie budowlanej, jak i na poczcie- jeden wał. Nieważne czym się zajmuje i jakiej jest płci, ważne jest to, jak bardzo jest mendowaty, śliski. Tak, musi być śliski, żeby szybko i sprawnie prześlizgiwać się po swoich współtowarzyszach, aby tylko uzyskać wszystko to, czego pragnie. Z jego gęby, jak z rozkładu jazdy PKP wszystko rozczytasz, jest prosty, ale rżnie skomplikowanego- domyśl się, jestem nieprzewidywalny. Kamil Szewc nie ma wysublimowanego gustu, zazwyczaj słucha radia Bzdet, lubi piwo, piłkę nożną i gołe dupy. Udaje kulturalnego, ale w rzeczywistości chętnie pcha się z łapami do każdej kobiety, każdą lustruje wzrokiem i ocenia, czy nadaje się do chędożenia w jego pszenno-ziemniaczanych fantazjach erotycznych. W szkole czy w pracy, stara się osiągać dobre wyniki, ale nie zawsze pracą własnych rąk lub pomysłowością. Zazwyczaj płynie ochoczo w strumieniu ścieków, na które składają się niedociągnięcia innych ludzi i jego cwaniactwo, bo zawsze wie, kiedy jak i koło kogo się zakręcić, aby dalej niósł go gówniany nurt.
Obraz uzupełnia Patryk, tak, jego też każdy zna. Może niekoniecznie pod tym imieniem, bo przecież wymoczkowatość może przybrać wiele twarzy. Patryk to idealny przedstawiciel roszczeniowych gnojków z pokolenia BRAVO JA. Jestem cudem samym w sobie-podnieście wyżej strop cieśle, bo się nie zmieszczę! Studenciak zaoczny jakiejś dziwnej szkoły wyższej albo UŁOM-u Uniwersytetu Łatwo Oduczającego Myślenia. Studiuje za niemałe pieniądze tak dziwny kierunek, że sam nie jest w stanie podać jego pełnej nazwy. W swoim naiwnym przekonaniu uważa, że każdy padnie przed nim na kolana widząc dyplom ukończenia studiów. Ma gadane, potrafi gadać, żyje z gadania. Miele ozorem, żeby głowa była ciepła i żel na włosach tak szybko nie zasychał. Na pytanie pracodawcy, gdzie widzi siebie za 10 lat, bez mrugnięcia okiem odpowiada- na pana miejscu.
Nie mogłabym nie wspomnieć o Agnieszce, takich też jest pełno. Taka co by chciała kariery i dziecka i żeby mąż żył jej życiem. Drogie wakacje, drogie ciuchy, dziecko jako kaganiec na męski pysk. Oczekuje, że dla mężczyzny będzie jedyną drogą, celem i zainteresowaniem. Zabawiaj mnie. Chodź ze mną na zakupy. Najpierw się przymila, a potem już tylko jątrzy, wymaga, wymyśla, nie pozwala na chwilę samotności. Chce mieć wciąż wokół siebie pełno ludzi, żeby podobnie jak Patryk, gadać i gadać, o telewizji, o wyimaginowanych problemach pierwszego świata.
Zazdroszczę bohaterowi Trocin, że pozbył się chociaż Kamila,jednak mam wrażenie, że ludzie w typie K.S. to jakieś śmiesznostraszne monstra- pozbędziesz się jednego, to wyrośnie przed nosem dziesięciu takich samych, a jak Szewców kupa, to i Herkules dupa. Co gorsze, cała nasza Polsza, to taka mieszanina Szewców, Patryków, Agnieszek, czy uciemiężonych matek szantażujących nadchodzącą śmiercią. Wszyscy jesteśmy skąpani po uszy w rosole i wyperfumowani Szanel de’la Filet z Pangi i nic tego nie zmieni, ani przeprowadzka z Paździerzyna do Nju Jorku, ani porzucenie dresu na rzecz dobrze skrojonego garnituru zgodnego z dress codem w korpo. W ogólnym rozrachunku, już wolę być wrednym pięćdziesięciolatkiem, niż K.S. lub Patrykiem. A Ty kim jesteś?