Milcząca bieda.

Z pewną dozą złości i zażenowania odbieram wszelkie informacje dotyczące protestu przedsiębiorców. Popieram tych, dla których rzeczywiście otwarcie biznesu mimo restrykcji jest jak być albo nie być. Jednak muszę przyznać głośno, że są też przedsiębiorcy, którzy są zwyczajnymi cwaniakami. Zanim uderzę w konkretny punkt, chciałabym nadmienić, że jako osoba, która wychowała się w Beskidach, bardzo dobrze wiem o czym piszę i nikt nie może mi zarzucić braku wiedzy w tym temacie.

Cios wymierzam prosto we właścicieli stoków narciarskich, których od kilku tygodni jest wszędzie pełno. Rzucają ochoczo horrendalnymi kwotami, które muszą (?) wydawać na naśnieżanie i utrzymywanie pracowników, podczas gdy rząd zakłada im kaganiec i nie pozwala zarabiać. Po pierwsze- sami wpędzili się w koszty, bo po co naśnieżali stoki skoro było wiadomo, że nie będą mogły działać w normalnym trybie. Kilka razy widziałam już uruchomione pełną parą armatki do naśnieżania stoku, w poniedziałek wcześnie rano w okresie zamknięcia. Po drugie- pracownicy stacji narciarskich to pracownicy sezonowi, którzy najczęściej mają jeszcze inne zajęcie. Przykład spośród znanych mi osób- pan, który od kwietnia do października pracuje na produkcji i nie chce słyszeć o umowie na stałe, bo w okresie zimowym „trzepie kapuchę” jako instruktor narciarstwa. I w zasadzie teraz też mógłby wrócić na produkcję, ale woli robić z siebie ofiarę. Gros pracowników sezonowych, to studenci lub osoby pracujące na czarno, za których właściciele stoków nie muszą płacić żadnych składek. Zatem rachunek jest prosty, do kogo trafia największa kasa.

Zdarzały się również ciepłe zimy bez śniegu, na tyle ciepłe, że sztuczne naśnieżanie nie miało sensu i nie słyszałam, żeby wtedy właściciele stoków jęczeli tyle co teraz, a też byli bez dochodu. Niestety, ale bycie przedsiębiorcą akurat w tej branży, jest opatrzone pewnym ryzykiem i trzeba to brać na klatę. Inni znajomi też właściciele stoku zawsze obnosili się z tym, że przez jedną zimę zarobią tyle, że potem mogą spokojnie żyć jeszcze przez dość długi czas. Wydawali ochoczo zarobione przez siebie pieniądze na auta terenowe a’la Amerykanin z Teksasu, wysrywając przy tym pracownikom marne grosze, bo przecież odkładanie nadwyżki pieniądza jest dla frajerów. Dlatego teraz tych ludzi nie jest mi żal, ba, trzęsę się ze złości, widząc jaki teatr potrafią odstawić.

Wśród właścicieli pensjonatów kwitnie szara strefa, mają dochody, których nie wykazują w żadnych księgach. W sumie szara strefa nie jest niczym nowym, każdy, kto mieszkał w miejscowości turystycznej dobrze wie, że nie brakuje cwaniaków, którzy cichaczem wynajmują pokoje, bez zgłaszania tego faktu. Gdyby była taka bieda i taki lockdown o jakim krzyczą nie widywałabym co weekend sznurów samochodów w kierunku gór, a w moim telefonie nie brzękałyby powiadomienia o kolejnych wypadkach i zatorach na górskich szlakach. Chyba nikt nie jest na tyle głupi i naiwny, żeby myśleć, że osoby udające się do turystycznych miejscowości jadą tam ze swoim prowiantem i noce spędzają w samochodzie lub co lepsze, jadą w jedną stronę kilka godzin, żeby zaraz potem wracać.

Rozumiem tych, którzy siedzą cicho i każdego dnia drżą o to, czy ich biznes przetrwa najbliższy czas. Bardzo poruszyła mnie na przykład historia starszego pana sprzedającego rurki z kremem (https://haps.pl/Haps/7,167709,26518349,polacy-ratuja-gastro-chodze-tam-co-dwa-dni-na-pare-godzin.html). Dlatego zachęcam do wspierania takich właśnie przedsiębiorców, małych punktów, za którymi nie stoją wielkie pieniądze i kolorowe loga krzyczące z banerów. Właśnie takie osoby najciężej pracują i jako ostatnie wyciągają rękę po pomoc, chociaż najmocniej dostają po kieszeni.

Prawdziwa bieda siedzi cicho skulona w kącie w przeświadczeniu, że jest winna swojej porażki i nie może wyciągać ręki po wsparcie. Za to jej siostra zachłanność chowa swoje kosztowności, celowo ubiera się w łachy i krzyczy, żeby zwrócić na siebie uwagę. Jak myślicie, kogo najpierw zauważą i kto szybciej otrzyma pomoc?

5 uwag do wpisu “Milcząca bieda.

  1. Uderzyłaś w czuły punkt, ostatnio nawet rozmawiałem z koleżanką na temat, że najgłośniej Ci krzyczą, którzy najwięcej mają. Zgadzam się stuprocentowo z tym, co napisałaś, bo mam podobne odczucia dotyczące wielu przedsiębiorców. Tak wyszło, że rząd nami rządzi, ale jednak to my rządzimy swoim małym życiem w zdecydowanej większości, a analiza ryzyka? Tak jak mówisz, były ciepłe zimy, niemal bezśnieżne i nikt nie płakał.

    Polubienie

    1. Właśnie sobie przypomniałam, że jedna z tych szkół naucza również tego, że złodziejstwo nie jest złe, dopóki cię nie złapią, a jak złapią to jesteś frajer i już. I frajer to jest też ten co nie kombinuje i nie kradnie.

      Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s