Słowa mają moc.

Mimo całego braku megalomanii, co z całą uczciwością podkreślam, mam wrażenie, że doborem bzdur i kłamstw, jakie o mnie mówiono i mówi się jeszcze, nie każdy przeciętnie znany u nas człowiek poszczycić się może. Nie będę wchodził tu w przyczyny tego zjawiska,ale sądzę, że pewną rolą w wytworzeniu się niechęci ogólnej w stosunku do mnie była trudność w zgłębieniu mnie intelektualnym przez ludzi bez odpowiednich do tego kwalifikacji, a po wtóre, pewne niezwracanie przeze mnie uwagi na opinię publiczną (…).

Stanisław Ignacy Witkiewicz Nikotyna-Alkohol-Kokaina-Peyotl-Morfina-Eter

Z wiekiem nabieram coraz większego przekonania, że ludzie nie zdają sobie sprawy z tego jak wielką moc mają słowa, zaś język wydaje się być obcym, niedającym się okiełznać bytem, który tylko przez przypadek zagościł w naszych ustach. Nazbyt giętki język w połączeniu z nieświadomością używanych słów może wznieść kogoś na piedestał lub, co się częściej zdarza, może zniszczyć czyjeś życie. Ale to przecież nic takiego… To tylko słowa, za chwilę, lada moment, odejdą w zapomnienie. Nie, nie odejdą, raz uwolniona energia już zawsze będzie krążyć. Każdy z nas słyszał o słowach mocy, mantrach, modlitwach, wystarczy tylko pomyśleć o tym jak na nasze emocje działają słowa kocham/lubię, a jak się kotłuje energia w przypadku przekleństw, czy słów odnoszących się do tego co nas brzydzi, przeraża, niepokoi lub zawstydza. Nasi przodkowie mieli większy szacunek do słów, by nie powiedzieć czegoś w złej godzinie lub nie wykrakać. A my współcześni paplamy,żeby zagłuszyć własne myśli, żeby ukryć przed innymi ludźmi swoją prawdziwą twarz, żeby kogoś zdyskredytować, żeby nasze było na wierzchu. Ciągłe mówienie, o wszystkim i o niczym, bez sensu, bez składu, aby tylko nie zaznać niezręcznej ciszy.

Kiedyś usłyszałam, że w dobrym tonie jest mówić o kimś dobrze albo nie mówić wcale, szczególnie w relacjach biznesowych. Chociaż te słowa zapadły mi w pamięci naprawdę już wiele lat temu, tak doświadczenia życiowe utwierdziły mnie w przekonaniu, że prawie nikt nie stosuje się do tej zasady. Co więcej, i myślę, że to jest bardzo polska domena, najchętniej mówi się o wszystkich i wszystkim źle. Pogoda nie taka, kierowca autobusu to cham, ten jest za chudy, ten za szeroki, ta za mało zarabia, a ten zarabia tak dużo, że nie wie co z pieniędzmi zrobić, ktoś mówi za dużo, ktoś za mało, pies za głośno szczeka, kot nie chce się przytulać, fajne nowe auto, ale jednak coś w nim jest do dupy. Wszystko na NIE.

Nadpobudliwy język w połączeniu z bujną wyobraźnią i brakiem konkretnych zainteresowań rodzi chorobliwych plotkarzy. Każdy z nas ma do czynienia z takimi osobami, w mniejszym lub większym stopniu. Są to zazwyczaj praktykujący filozofię Nie znam ale chętnie się wypowiem. Uwielbiają wiedzieć wszystko o wszystkich, jeżeli nie mają dostępu do informacji, to nic strasznego, sami potrafią stworzyć fantastyczne życiorysy, zapętlone historie pełne zwrotów akcji i ciągłego napięcia. Oni nie potrzebują kina, teatru, książek, ONI sami sobie potrafią zapewnić rozrywkę*. Czasami bawi mnie i fascynuje jakie wyobrażenie na mój temat potrafią mieć ludzie, którzy nigdy ze mną nie zamienili nawet kilku słów albo coś tam sobie mamrotali pod nosem w mojej obecności i uznali to za rozmowę. Nie wiem, czy takich ludzi chwalić za bujną wyobraźnię w wypowiadaniu się na temat w którym ich wiedza jest zerowa, czy smagać ich biczem i obrzucać obelgami za trwonienie własnego życia. Plotkarze w ferworze tworzenia historii zapominają, że świat jest mały i każde ich słowo może dotrzeć do podmiotu, którego to dotyczy. Byłabym ciekawa, czy przyprawianie komuś gęby byłoby nadal atrakcyjne, gdyby groziło za nie obcięcie języka lub zaszycie ust.

O ile nie dziwi mnie jakoś bardzo, że wśród ludzi, których się zna może się jednej czy dwóm osobom „ulać” i nie mogą się powstrzymać przed snuciem opowieści dziwnej treści, o tyle zaskakujące jest jak można wypowiadać się o kimś, kogo się zupełnie nie zna lub wkładać w czyjeś usta słowa, których nie wypowiedział/a. Kiedyś uważałam, że plotkarstwo to jest domena typowo kobieca, tak ostatni czas nauczył mnie jak bardzo byłam w błędzie. Oj, mężczyźni też potrafią popłynąć (czyżby to był jeden z objawów zbabienia?). Niemniej jednak walka z plotkarzami, to walka z wiatrakami, języki niczym śmigła nie do zatrzymania. Dlatego tak ważne jest własne nastawienie do tego aspektu życia społecznego. Zamiast udowadniać, że nie jest się wielbłądem, lepiej w pełni skupiać się na sobie i swoim życiu, na ludziach rzeczywiście bliskich. Jeżeli znasz swoją prawdę, przestrzegasz swoich wartości, to najważniejszą liczącą się opinią jest to, co TY myślisz O SOBIE. Niech słowa będą jak kamienie, z których budujesz, tworzysz, ozdabiasz, zamiast trzymać je w zaciśniętej dłoni czekając by kogoś ukamienować.

Ten, kto będzie ją wychwalał, przeżyje, kto będzie mówił przeciwko niej, lekceważąc jej majestat, zginie.

inskrypcja ze świątyni Hatszepsut

Przyznajcie sami, czy nie jest to śmieszne, że jak chce się porozmawiać o książkach, filmie lub teatrze to nie ma z kim, natomiast wspomnienie jakiejś osoby potrafi wywołać słowotok? O czym to świadczy? Sami odpowiedzcie sobie na to pytanie.

*i w tym momencie miałam wrażenie, że opisuję jakiś rodzaj zaburzenia psychicznego.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s