Bo dziecku się nie odmawia.

W Polsce, jak i w każdym innym kraju królują różnego rodzaju przesądy, powiedzenia i reguły wypada-nie wypada. Większość ludzi nie chce być w tyle, więc starają się nadążać za nieuniknionymi zmianami we wszystkich sferach życia, co coraz częściej skutkuje absurdami rodzącymi się ze zderzenia nowoczesności ze starym, zabobonnym sposobem myślenia. Bardzo dobrze uwidacznia się ta schizofrenia w przypadku ślubów i narodzin dzieci. O ślubach nie chce mi się dziś pisać, ale o chrzcinach bardzo chętnie…

Kilka lat temu dostałam zapytanie czy zostanę matką chrzestną dla małego chłopczyka. Nie zgodziłam się, kulturalnie informując jego mamę, że wystąpiłam z Kościoła, nie biorę czynnego udziału w żadnych religijnych uroczystościach, nie brałam ślubu kościelnego, a jak wiadomo (albo i nie) bycie chrzestnym rodzicem, to nie kwestia kopert na urodziny i święta, ale wspomaganie rodziców w wychowywaniu dziecka w określonej wierze, z którą akurat mam nie po drodze. Nie spadły na mnie gromy za taką decyzję, ale podejrzewam, że cichy lincz na mojej osobie z pewnością się odbył, tylko nikt nie miał odwagi, żeby wylać swoją żółć w mojej obecności. Jedynie moja mama nieco się żachnęła i stwierdziła, że dziecku się nie odmawia. Cóż, chyba jestem głucha, bo nie słyszałam, aby to dziecko pytało mnie, czy zostanę jego chrzestną. W słuchawce telefonu słyszałam kobiecy głos, więc nie wiem… Może to był syntezator mowy Ivona czy co. Nie wchodząc w szczegóły odnośnie matki tego chłopca, z którą mój kontakt był równie częsty jak z ospą wietrzną, to za moją odmową nie stała jakakolwiek antypatia w stosunku do niej, postąpiłam tak ze względu na swoje przekonania.

Absurdem jest argumentowanie, że takich rzeczy się nie odmawia, chyba, że jest się hipokrytą i co innego się mówi, a co innego robi. Ja akurat bardzo poważnie podchodzę do kwestii, którą nazywam spójnością postawy, a składa się na nią konsekwencja w działaniu oraz odzwierciedlanie w życiu codziennym takich zasad i takiego światopoglądu, który jest mi najbliższy. Jedną z takich kwestii jest to, żeby nie narzucać ludziom(obojętne czy małym, czy dużym), w co lub w kogo mają wierzyć i przed kim klękać. Dla mnie istotna jest po prostu etyka postępowania, bez ubierania jej w górnolotne słowa i mity. Chodzi o to, żeby żyć i dać żyć innym, żeby szanować ziemię, bo to ona daje nam pożywienie i schronienie.

Wracając jednak do sedna- odmówiłam nie dziecku, ale jego mamie, chłopiec i tak został ochrzczony. A kolejne lata pokazały, że religia w jego wychowaniu i tak nie istnieje. Zaś ta zła ciocia, która odmówiła i tak przywoziła mu zabawki i gry edukacyjne. Więc tak- jestem zła i zepsuta, bo mam odwagę być sobą i postępować zgodnie ze swoimi przekonaniami. Jestem okropnym i zdemoralizowanym człowiekiem, nie chodzę do kościoła, nie modlę się, przepuszczam ludzi starszych w kolejce do kasy, nawet jak mnie wkurzają, wspieram różne fundacje, nie kłócę się o 20 groszy, gdy kasjerka się pomyli, jeżdżę zgodnie z przepisami, nie wypytuję nikogo o jego życie osobiste, nie udzielam rad jak żyć. Tak, bez wątpienia, jestem złem wcielonym.

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s