Okiem MENdzącego wychowawcy.

Dziś Święto Edukacji Narodowej i z racji pracy i wykształcenia, także moje święto. Ubolewam nad tym, co przez ostatnie lata władza zrobiła z tak ważną grupą zawodową jaką są nauczyciele. Władza za przyzwoleniem społecznym zrobiła z nas maruderów, leni, kombinatorów i agresorów względem dzieci i młodzieży. Za mało pracujemy, za dużo zarabiamy, za dużo wymagamy od uczniów, za mało dla nich robimy itp.itd.. Spodobały mi się słowa pani dyrektor jednego z warszawskich liceów, która stwierdziła- skoro nauczyciele to banda nieudaczników i idiotów, to dlaczego codziennie wysyłacie dzieci do szkoły? Dlaczego oddajecie je w ręce tych nieudaczników?

Oczywiście, nikt z tych MONDRYCH nie był w stanie odpowiedzieć na to pytanie.

Zawsze koronny argument przemawiający za tym, że nauczyciele mają się ZA dobrze brzmi- weekendy, święta i wakacje mają wolne, pracują tylko 18 godzin w tygodniu. Serio? 18 godzin to same godziny lekcyjne, bo oczywiście sprawdziany, zadania domowe same się sprawdzają, a na wywiadówki wysyłamy swoje klony. Nie musimy się przygotowywać do kolejnych zajęć, nie musimy pisać sprawozdań, a papierkologię dla wkurwiatorium robimy tylko dla przyjemności… Wolne weekendy? Wolne żarty… Przecież trzeba się dokształcać, więc w weekendy robimy dodatkowe studia i szkolenia, za które oczywiście trzeba płacić z własnej kieszeni.

Moja praca jest o tyle specyficzna, że pracuję z trudną młodzieżą, która ma już za sobą pobyty w różnych ośrodkach, potworne zaległości w nauce i przeświadczenie, że świat i ludzie mają na nich wyjebane. Nie mam 18 godzin lekcyjnych, tylko 40 godzin pracy tygodniowo, plus nadgodziny, pracuję w ferie i wakacje, zdarza mi się z własnej kieszeni finansować różne drobne wydatki na młodzież, bo państwo szuka oszczędności. Tym oto sposobem problem rodzi faktura za 60 złotych na materiały plastyczne, ale gdy trzeba wydać 2000 zł na transport na spotkanie z przedstawicielem rządu na drugim końcu Polski-nie ma problemu.

Jesteśmy zmęczeni… Nie fizycznie, ale psychicznie, bo gdy chcesz dobrze i chcesz dać z siebie to, co najlepsze, żeby młodzi znów uwierzyli, że komuś na nich zależy, to dostajesz sztachetą w łeb- bo liczy się indoktrynacja, sianie zamętu, ograniczanie finansów i całkowite poddaństwo w stosunku do chorego systemu stworzonego przez chorych ludzi.

Schizofrenia murowana.

Mimo wszystko robię to co robię, bo jestem w tym dobra, znam się na tym, a przede wszystkim-widzę w tym sens, bo kto wyciągnie rękę do tej młodzieży, którą już niejeden dorosły skreślił na starcie?

Każdy z nas kiedyś dostał szansę, więc dlaczego pozbawiać tego samego dzieci wkraczające w dorosłość?

Nie spodziewałam się, że tyle dziś dostanę 🙂

2 uwagi do wpisu “Okiem MENdzącego wychowawcy.

  1. mrcookiemstr

    Z edukacją nie mam zbyt wiele wspólnego. Natomiast raz po raz lubię zajrzeć w stare kąty. Burmistrz małej mieściny w której spędziłem dzieciństwo urzędował przez kilkanaście lat. Kiedy spadł ze stołka znalazł się w radzie nadzorczej spółki samorządowej. Potem jakimś cudem znalazł zatrudnienie na uniwersytecie jako dyrektor do spraw mało ważnych.

    Kolega jegomościa z mieściny obok burmistrzowi aż sam złożył papiery zanim było za późno. Na kilka lat zniknął z życia publicznego. Przeglądając gazetę zobaczyłem, że mianowano go naczelnikiem wydziału oświaty w starostwie.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Niestety, ale tak to wygląda w całej Polsce. Nepotyzm i kolesiostwo, za które płacą niewinni. Ogłaszanie wszelkich konkursów na stanowiska to jest pic na wodę, zawsze z góry wiadomo kto zasiądzie na stołku. Ostatnio u mojej koleżanki w pracy(szkoła niepubliczna) dyrektorem został organista, także co tu więcej dodawać.

      Polubione przez 1 osoba

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s