Młoda ze starym i inne mecyje.

Źródło vocal.media

Większość z nas w mniejszym, bądź większym stopniu zdaje sobie sprawę z tego w jak pruderyjnym kraju przyszło nam żyć. Szumnie głoszone wartości chrześcijańskie wpajane przez władzę świecką i kościelną (a nie jest to już czasem jedno i to samo?) tworzą piękny, stalowy kaganiec na twarzach wielu Polaków chętnych do folgowania sobie na każdej płaszczyźnie życia, od popuszczania pasa przy suto zastawionym stole aż po marzenia erotyczne rodem z historii klubów swingerskich.

Marzyć- fajna sprawa. Nie mam nic przeciwko popłynięciu z prądem wyobraźni, pod warunkiem, że nie zabraniamy tego samego innym i co najważniejsze, nie oceniamy tych, którzy te wizje/zachcianki realizują i nie krzywdzą przy tym nikogo.

W historii ludzkości normą były małżeństwa młodych kobiet ze sporo starszymi mężczyznami. Tylko starsi panowie byli w stanie zapewnić młodej kobiecie w miarę stabilny byt, mieli pieniądze, pozycję społeczną i uznanie. I w tamtych czasach nikogo nie raziły tego typu związki. Natomiast obecnie, w czasach gdy panuje wolność (teoretycznie), niby jesteśmy wyzwoleni, otwarci i tolerancyjni, a związki z dużą różnicą wieku zdają się być jakimś ewenementem, odchyłem i zboczeniem. No bo jak to tak, żeby młoda ze starym, stara z młodym i co jeszcze gorsze- CHŁOP Z BABĄ! No w głowie się nie mieści!

Gdy miałam 21 lat przyczepił się do mnie amator młodych kobiet. To był pan po 45 roku życia, jeden z tych nieszczęśliwych, co to niby żyje w białym małżeństwie, bo żona uprawiała z nim seks tylko wtedy jak chciała zajść w ciążę, więc ostatni raz zbliżyli się 18 lat temu- to była oficjalna wersja. Nieoficjalnej nie znam. Wiem tylko, że gdy ja ostentacyjnie odrzuciłam jego słonie zaloty, zbałamucił jakąś młodą ekspedientkę w sklepie i liczył na to, że wychowa sobie głupiutką kobietę według swoich upodobań. Nic z tego nie wyszło, bo zamiast szukać kobiet, z którymi łączyłoby go coś więcej poza łóżkiem, on się nastawił tylko na młode ciało i naiwny umysł. Rozmowa z tym człowiekiem była dla mnie nie lada szokiem poznawczym, gdy uświadomiłam sobie, że rozmawiam z kimś, kto mógłby być moim ojcem, a jego podejście do życia można ocenić jako co najmniej niedojrzałe. Mężczyzn pokroju tego pana spotykałam na swojej drodze życia dość często, szczególnie gdy mieściłam się w ich ulubionym przedziale wiekowym, czyli 20-25 lat. Teraz już na szczęście jestem dla nich za stara, bo 3 z przodu i nie jest to rozmiar biustu rzecz jasna.

Do dzisiejszego wpisu zainspirowała mnie lektura „Żółtego światła” Jerzego Pilcha, gdzie autor opisywał swoje przygody związane z przygotowaniami do ślubu cywilnego z dużo młodszą narzeczoną. Pilchu pisał o stertach dokumentów, o tym niedowierzaniu urzędników, bo ” mało która młodość wie, że starość z jaką się wiąże, rychło obróci się w teoretycznie żyjące, ale praktycznie już martwe i nadpsute mięso. Kochać to śliniące się, pierdzące, zaszczane mięso?”. Pilchu miał szczęście, bo trafiał na kobiety godne jego intelektu, zresztą nie wyobrażam go sobie z jakąś paździerzową dziunią z ustami glonojada, ale to tylko moje idealistyczne podejście do ulubionego pisarza, jak było w rzeczywistości, przy jego ciągach alkoholowych- nie wiem. Tak czy tak, super jest gdy w takim związku oprócz feromonów i szaleństw ostatnich dni, jest coś więcej, jakaś nić porozumienia intelektualnego, duchowego. Żeby było to coś, co pozwoli ludziom żyć razem w zgodzie i szczęściu nawet wtedy, gdy ząb czasu tak nadgryzie organizm, że wszelkie podniety ciała zostaną tylko jako pojedyncze wyładowania elektryczne w mózgu, nie zaś w innych częściach organizmu.

I taki mały apel do społeczeństwa na koniec- żyjcie i dajcie żyć innym. Bez oceniania, niech żyją sobie naiwni, mądrzy, zachłanni, powściągliwi, bądźcie ciekawi świata i ludzi, ale niech to wszystko pozostanie jako ciekawość, a nie jako gilotyna którą ochoczo spuścicie na łeb niewinnego człowieka.

5 uwag do wpisu “Młoda ze starym i inne mecyje.

  1. mrcookiemstr

    Kolega P. okazał się romantykiem. Od połowy ogólniaka szukał intensywnie szczęścia. Nastoletnie miłości z natury rzeczy były dość kruche więc cierpiał niczym bohaterowie rodem z literatury pięknej. Kiedy matura stawała się coraz bardziej realna doszedł do wniosku, że woli kobiety dojrzałe. Próbował swych sił tam i ówdzie. Swoją uwagę skupił na pewnej anglistce. Pani żyła w dostatku lecz jej luby jeździł na delegacje trwające długie tygodnie.

    Wyprowadziłem się do miasta wojewódzkiego. Podjąłem studia. Znalazłem pracę. Wsiąkłem w wielkomiejski ekosystem. Trochę przez przypadek wdałem się w romans z doświadczoną kobietą. Nasza miłość była… syntetyczna.

    Polubienie

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s