A bo ja w waszym wieku…

Dzisiaj miałam bardzo miły i wesoły dzień, bo spędziłam go z grupą moich wychowanków. Wybraliśmy się na kręgle, potem spacer i zażarta gra w Eurobiznes. Zauważyłam, nie po raz pierwszy zresztą, że młodzież najbardziej się otwiera w najmniej oczywistych sytuacjach. Czasami wynika to z chęci sprawdzenia wychowawcy, a innym razem poruszają „trudne” tematy z własnej potrzeby bycia wysłuchanym lub aby zaciągnąć informacji. Dzisiaj mimo zabawy nie brakowało momentów, gdy chłopcy* sami z siebie zaczynali jakiś temat, który był dla nich bardzo istotny. Przez to między kolejnymi rzutami kulą do kręgli dyskutowaliśmy o życiu oraz o tym jak plotki potrafią ranić i wtedy jeden z chłopców powiedział coś, co bardzo utkwiło w mojej głowie, a mianowicie że „inni ludzie wiedzą o moim życiu wszystko, a ja sam o sobie nie wiem nic”. Ja w tym jednym zdaniu usłyszałam głos wielu młodych ludzi. To był głos przepełniony żalem.

My dorośli zapominamy, że też kiedyś byliśmy w tym wieku co oni, też byliśmy nadwrażliwi, emocjonalni, że naiwnie i w jakiś sposób idealistycznie spoglądaliśmy na świat. A teraz oczekujemy, że oni będą myśleć i czuć jak my-wytresowani do roboty półludzie. Zauważyłam, że współczesna młodzież wykazuje się inną wrażliwością niż poprzednie pokolenia. Nie oceniam jej jako gorszej lub lepszej. Ona jest po prostu inna (wrażliwość).

Widzę na co dzień, że wychowankowie z mojej grupy zawsze całują się w policzek lub obejmują na powitanie. Gdy ja byłam w ich wieku, nic takiego nie miało miejsca przynajmniej w moim środowisku. Nawet jak była para, to czaili się po kątach, a najwięksi przyjaciele mówili sobie tylko „cześć” i podawali dłoń. To jest jakiś paradoks, że kiedyś byliśmy daleko-blisko siebie, a teraz zmieniła się polaryzacja na blisko-daleko.

Daleko-blisko, bo na pozór kiedyś nie było w młodzieży tyle wylewności i potrzeby bliskości ale byliśmy razem; zaś teraz jest blisko-daleko, bo chociaż młodzi nie mają oporów przed przekraczaniem barier pod względem fizycznym, ale emocjonalnie każdy z nich zdaje się żyć w bańce z grubego szkła.

Przychodzą chwile, gdy jest mi ich żal, bo co prawda żyją we względnym dobrobycie, ale jak mają się czuć, gdy z każdej strony wszyscy krzyczą, że świat się kończy; dostają sprzeczne przekazy i od najmłodszych lat żyją w sztucznej rzeczywistości ekranów smartfonów, tabletów, laptopów, czy telewizorów wielkości ściany…

Cieszę się niezmiernie z takich dni, jak ten dzisiejszy, kiedy tak młodzi ludzie-jakby nie było przyszłość tego świata- zaskakują mnie czymś i skłaniają do refleksji. Ja myślę, że oni drogą prób i błędów potoczą dalej ludzkość, tylko im nie przeszkadzajmy, jeżeli nie potrafimy albo nie chcemy pomóc…

* moja grupa wychowawcza składa się z 30 osób (5 dziewczyn i 25 chłopców). Zazwyczaj to chłopcy są bardziej skorzy do współpracy, do wycieczek, konkursów itp. Dziewczyny wolą w tym czasie malować paznokcie 😉

Skomentuj

Proszę zalogować się jedną z tych metod aby dodawać swoje komentarze:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s