Nie wiem jak u Was, ale ja się cieszę, że jest już po świętach i można się obudzić z tej słodkopierdzącej celebrycko-amerykańskiej wizji zwykłego obżarstwa. Nigdy nie byłam fanką jedzenia, to znaczy- jem, żeby przeżyć i żyć zdrowo, nie czerpię zaś z tego faktu ogromu przyjemności, nie rozsmakowuję się i nie uprawiam gastrofilozofii. Nie znoszę, gdy ktoś pieje z zachwytu nad białymi świętami rodem z teledysku grupy „Wham!”, bo wychowałam się w górach i wiem jak to jest, gdy człek niskopienny pragnie prawdziwej zimy, zaś reszta musi szuflować od rana do wieczora i nie ma już gdzie odrzucać tego białego gówna. Nie jestem też rodzinna, więc idąc tym tokiem myślenia-mało we mnie polskiej krwi.
Święta z dzieciństwa, zawsze w tym samym gronie- rodzice, brat i ja. Żadnych dziadków, cioć, kuzynów, znajomych. Tylko my. Teraz tylko my, to ja i mąż. We własnym towarzystwie spędzamy Wigiliję, zaś kolejne dni świąt rozdzielamy pomiędzy jego rodziców i moją mamę i brata. Nie musimy się stresować niewygodnymi pytaniami o bezdzietność, bo już dawno temu nasze rodziny zostały poinformowane o podjęciu decyzji na życie we dwoje. Nie zdarza się już, by ktoś w trakcie składania życzeń, insynuował nam powiększenie rodziny, co zapewne miałoby miejsce gdybyśmy usilnie starali się utrzymywać kontakt z wszelkimi pociotkami. Komercyjna czułość i sztuczne emocje nie robią na mnie wrażenia, moja macica i hormony nie zaczynają szaleć, wręcz przeciwnie-każdy kolejny rok przynosi mi pewność, co do słuszności decyzji jaką podjęliśmy 6 lat temu. Na co dzień w pracy zajmuję się grupą 30 wkraczających w dorosłość dzieci, których rodzice nigdy nie powinni mieć pod opieką nawet kaktusa, a co dopiero małego człowieka, więc emocji i wyzwań wychowawczych mi nie brakuje. Kilka lat temu brałam udział w konferencji naukowej razem z prawnikami, kuratorami sądowymi, psychiatrami i biegłym medycyny sądowej, który pokazał nam zdjęcia typowych obrażeń maltretowanych dzieci- nie muszę dodawać, że ponad połowa uczestników wyszła z sali, ponieważ był to widok ponad granice wytrzymałości. Gdy odbywałam praktyki studenckie na świetlicy socjoterapeutycznej gros dzieci tam przebywających to były ofiary przemocy, molestowanie i zaniedbywanie, to była ich codzienność. Właśnie takie doświadczenia utwierdziły mnie w przekonaniu, że ogromna większość ludzi nie powinna nigdy zostać rodzicami- a są nimi i patrzą z byka na takie osoby jak ja. Chętnie udzielą mi wykładu o rodzicielstwie, o tym, że takie kobiety jak ja to egoistki, karierowiczki, wiedźmy nie znoszące dzieci, że nie mam pojęcia o prawdziwym życiu, bo nie rodziłam w bólach i nie zaliczyłam ciążowych hemoroidów. Mogłabym tłumaczyć, że nie jestem wielbłądem, bo cała moja energia i umiejętności idą na naprawianie błędów i zaniedbań tych „znawców” tematyki rodzicielskiej.
Wiem, że może przyjść taki moment w życiu, gdy zostanę sama jak palec, ale nie oszukujmy się- nie brakuje ludzi samotnych, mimo faktu posiadania licznej rodziny. Zatem nie można traktować dzieci jako polisy ubezpieczeniowej przed samotnością i zniedołężnieniem. Ja nie mam tej polisy i się na nią nie zgadzam, biorę odpowiedzialność za swoje decyzje, bo wiem, że cokolwiek by się wydarzyło, to chociaż sama, nie będę nigdy samotna.
Każdy prawo wyboru. Znam pary bez dzieci i są szczęśliwe. Znam też takie które mają gromadkę i choć nie jest lekko również mogą powiedzieć że osiągnęli w życiu spełnienie pod tym względem. Każdy człowiek jest inny ma inne potrzeby i spojrzenie na swoje życie. Niestety są ludzi którzy tego nie rozumieją. Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję za komentarz 🙂. Na tym polega życie, że każdy szuka spełnienia dla siebie, tylko szkoda, że dużo osób uważa się przy tym za jedynych, słusznych i nieomylnych, co daje im złudne prawo do reżyserowania życia pozostałym.Pozdrawiam i wszystkiego najlepszego na nowy rok🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Każdemu jego fetysz – i każdemu konsekwencje własnych wyborów 😉 Pewnie też bym wyszła z tej sali, to nie na moje nerwy, podziwiam Ciebie i Twych współpracowników – że walczycie z cudzymi konsekwencjami.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Święta takie czy inne to dla mnie urlop. Kompletnie nie pojmuję szału który ogarnia większą część społeczeństwa. Popołudnia spędzona na zakupach. Kuchnia pracująca kilka dni w trybie ciągłym. Wszystko po to aby zasiąść na kilka godzin, zintegrować się, dokonać konsumpcji, poczuć się sytym, a na końcu odbyć dyskusję o sprawach bieżący która podzieli wszystkich.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Jeszcze tylko brakuje statystyk w wieczornych wiadomościach, ile osób wylądowało na pogotowiu z powodu przejedzenia.
PolubieniePolubienie