W zasadzie mogłabym wpis rozpocząć i zakończyć jednym zdaniem, ponieważ złośliwa część mojej osobowości podpowiada mi, że w pytaniu i tak zawarta jest odpowiedź. Pokuszę się jednak o kilka słów w tym temacie, na którym się nie znam, ale chętnie się wypowiem.
Nie ma co ukrywać, że wraz z rozwojem technologii człowiek pozbawił się prywatności i wolności. Prawda jest taka, że nigdy dotąd jednostka nie była tak bardzo niesamodzielna w myśleniu, jak jest to teraz. I nie potrzeba do tego indeksu ksiąg zakazanych ani straszenia szafotem za dążenie do wiedzy, wystarczy umiejętnie zapewnić ludziom rozrywkę, dać złudę bezpieczeństwa i zacząć im wmawiać czego potrzebują, jakie mają poglądy, w co się ubiorą, kto jest ich wrogiem a kto przyjacielem. Bawi mnie, gdy słyszę opinie ludzi, którym się wydaje, że wypowiadają własne zdanie, mają własny styl i nikt im niczego nie narzuca. Zaś patrząc z boku widzimy, że nasz rozmówca to chodząca kserokopiarka medialnych idei i trendów.
W zamian za wygodę życia współczesny człowiek pozwala się podsłuchiwać, nagrywać i sterować. Już teraz, gdzieś tam w szklanych wieżowcach dniem i nocą pracują tabuny myślotłoków snując wizję tego, co będzie musiało się nam podobać za kilka miesięcy. Jaka choroba będzie się dobrze sprzedawała, który muzyk nagra debilny utwór-plumkadło wałkowane od rana do wieczora aż zapadnie w pamięć i nad jakimi zdjęciami/filmami będziemy się rozpływać.
Sprawa Pegasusa to kolejna przykrywka, bo nie od dziś są podsłuchy, tajniaki i inne narzędzia kontroli. Skoro ja już 13 lat temu mogłam być na podsłuchu, który założył mi stalker ( ani nie był bogaty, ani zbyt inteligentny), to dlaczego obecnie dziwi fakt, że ważne osoby są inwigilowane na masową skalę? Przecież wszystkie chwyty dozwolone, żeby tylko gromadzić smrodki i móc je kiedyś wypuścić w świat. Spróbujcie pobrać jakąkolwiek aplikację na telefon i nie udzielcie jej zgody na dostęp do połączeń, to wtedy się przekonacie gdzie kończy się wolność decydowania o sobie. Codziennie po rozmowach telefonicznych, w których wymieniam się poglądami lub spostrzeżeniami, mój smartfon jest zasypywany propozycjami artykułów i filmików mających na celu przekonanie mnie do zmiany poglądów. Wielki Wuj Gugiel patrzy i słyszy i reaguje.
Mogłabym dostać paranoi analizując gdzie trafiają wszystkie nieodebrane przeze mnie połączenia, które nawet nie wyświetlają się w moim telefonie,ale jestem spokojna tłumacząc sobie, że z pewnością ten latający koń zakłóca fale, bo za mocno macha skrzydłami. 🙂
Bez przesady – średniowieczny chłop miał raczej mniej własnego zdania, że o opinii nie wspomnę, renesansowa dama, chodząca półgoło pośród źle ogrzanych komnat, bo tak moda nakazała się ubrać na bal, raczej też nie grzeszyła instynktem samozachowawczym, skoro na zapalenie płuc się kiedyś umierało, tuptający do spowiedzi wierny w zeszłym ustroju też miał przebłyski, że jego spowiedź nie tylko do ucha Ojca trafi, ale też może do odpowiednich służb – bez paniki. Bywało gorzej.
ok, nie pamiętam, czy to renesans czy dyrektoriat. W sumie raczej dyrektoriat, ale kiepska z mody jestem.
I bardziej mnie przeraża, że rumba ma mapę mego mieszkania i nawyków, niż co tam usłyszy Partia w słowach wypowiadanych.
PolubieniePolubienie
Wedle wszelkie teorii w wielkim mieście jesteśmy anonimowi. Tyle teorii. Wychodzę z klatki, wyrzucam śmieci, obieram kierunek na miasto. Każdy mój krok obserwuje kilka par oczu. Jedni patrzą się dla samego faktu patrzenia, innych zjada ciekawość co on robi.
PolubieniePolubienie
U mnie to się nazywa samozwańczy monitoring osiedlowy 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba