Nawet nie wiecie jak bardzo się cieszę, że już zakończyło się Święto Pustych Gestów i Przejedzonych Brzuchów. Mam nadzieję, że wszyscy macie się dobrze, jesteście zdrowi i odpoczęliście chociaż trochę.
Ja odpoczywałam przez ponad dwa tygodnie będąc na tzw. L4 z powodu zapewne grypy, którą mój lekarz rodzinny postanowił potraktować antybiotykiem, co ścięło mnie z nóg na długi czas. Jeśli choroba może mieć jakieś plusy, to moja miała ten, że nie wzięłam udziału w pracowniczym spotkaniu opłatkowym. Nie znoszę tego typu spotkań dlatego, że na co dzień po prostu się nie lubimy, ale szef kocha dbać o pozory i uwielbia organizować takie spędy.
Uważam, że święta Bożego Narodzenia są mocno tandetne i przereklamowane. Niby wielu ludzi tłumaczy ten specyficzny czas tym, że jest to okazja aby pobyć w rodzinnym gronie, ale w zasadzie czemu rodzina i więzi międzyludzkie mają być szczególnie pielęgnowane akurat tylko przez te dwa i pół dnia w grudniu? Przecież czasami długie weekendy w Polsce trwają dłużej niż to święto i nie ma wtedy pompy z rodzinnymi wyżerkami.
Wiem, że jest sporo ludzi zakochanych w świątecznym klimacie, którym bombardują nas media i wszechobecne ozdóbki, które z reguły wcale nie upiększają przestrzeni wokół nas. Mam w pracy „koleżankę”, która jest zatwardziałą ateistką, zaciekle atakuje kościół i skutecznie miga się od wszelkich nacechowanych religijnie imprez, ale gdy nadchodzi grudzień, to jest pierwsza do tego, żeby się zachwycać klimatem świąt. Czeka na strojenie choinki, wypieki pierniczków i na to, żebyśmy wszyscy sobie słodzili chociaż to ona w naszej grupie jest największą żmiją. Potem nadchodzi wcześniej wspomniane spotkanie opłatkowe pełne pustych gestów, przytulasków, poklepywania po ramieniu, uśmiechów i nieznaczących życzeń.
Jeżeli nie jestem zmuszona przez zewnętrzne okoliczności, to z reguły nie składam życzeń wszystkim bez wyjątku, bo nie chcę i nie lubię udawać sympatii. Muszę też zaznaczyć to, że jeżeli komuś nie składam życzeń sama z siebie, to nie znaczy, że chcę aby tej osobie stało się coś przykrego „ić i sczeźnij ty zły/a!”. Po prostu nie warto być miłym na siłę, już jest wystarczająco dużo hipokryzji oraz ukrytego jadu, więc po co to wszystko ubierać w fałszywe słowa i uśmiechy, po co dawać komuś palec jeżeli wiesz, że lada chwila zeżre Ci wszystko i jeszcze powie, że nie smakowało.
Wkurzają mnie też wszystkie robione z rozmachem akcje pomocowe na święta, bo kto pamięta o potrzebujących przez resztę roku? Sama w pracy miałam przykład uczennicy, która otwarcie powiedziała, że chce się zaangażować w Szlachetną Paczkę, żeby mieć to wypisane czarno na białym na świadectwie szkolnym, taka to bezinteresowność.
Ostatnie tygodnie spędzone w domu, znowu dały mi do myślenia odnośnie relacji międzyludzkich i tego jak sama się w tym wszystkim odnajduję. Jako osoba w spektrum autyzmu mam nieco trudniej niż inni, wiele zachowań jest dla mnie dziwnych, niezrozumiałych, często nie umiem się połapać w dziwnych gierkach, którymi ludzie sami sobie komplikują życie. I znowu po długim czasie dopadło mnie dziwne poczucie osamotnienia i zagubienia. Nagle znowu nie wiem komu można ufać, komu zależy, a kto tylko gra z nieznanych mi powodów, jak sobą dalej pokierować. Ten stan ogólnego zagubienia doprowadził mnie do różnych dziwnych wniosków, łącznie z tym, żeby zamknąć swojego bloga, bo nie mam już tej lekkości pisania co kiedyś, a i moje myśli krążą wokół innych tematów. Jednak dziś rano stwierdziłam, że tu nie chodzi o to, żeby zdezerterować ze świata, który sama stworzyłam, tylko trzeba zaakceptować to, że się zmieniam i to się przekłada na każdą sferę mojego życia, na przewrotne myślenie również. Może czas coś tu zmienić. Nie muszę się bać utraty publiki, bo takowej nie mam, poza kilkoma stałymi bywalcami (dziękuję Wam za obecność), więc mogę zmieniać co chcę, jak chcę i z nieograniczonym rozmachem.
Póki co, wygląda to tak, że pewnie będę pisać więcej o sobie, o tym co myślę i czuję, o mojej pracy jako pracy i pracy nad sobą, bo już nieszczególnie bawi mnie rozpisywanie się o popkulturowych zjawiskach, o społeczeństwie, którego i tak nie rozumiem.
Zobaczymy co będzie, jednego jestem pewna- czas na zmiany.
Od psychologa dowiedziałem się, że jestem neurotykiem. Coś w tym jest bo przeżywam wszystko dużo dłużej niż reszta ogółu. Dodatkowo mam słabo rozwinięte umiejętności społeczne. Coś w tym jest bo żyję w swoim świecie.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja mam z psychologami ten problem, że niezbyt im ufam. Mam wrażenie, ze są tylko od tego, żeby ludzi wsadzać w szufladki, a większość odchyłów od przeciętności kategoryzować jako jakieś zaburzenia. Skłaniam się ku myśleniu, że każdy jest inny, inaczej czuje, inaczej przeżywa świat i to jest ok, po co to nazywać i roztrząsać. Bądź sobą, czuj się dobrze ze sobą, a inni ? no cóż- żyjesz dla siebie, a nie dla zadowolenia społeczeństwa. Pozdrawiam i cieszę się, że pojawiłeś się na moim blogu☺️
PolubieniePolubione przez 3 ludzi
Mam mieszane uczucia co do Bożego Narodzenia. Z jednej strony to komercyjna szmira, która właśnie pokazuje, jak fałszywie się do siebie przymilamy przez te dwa dni.
A z drugiej strony, czasami kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą i faktycznie chociaż przez te dwa dni jesteśmy dla siebie mili, prawdziwie czy nieprawdziwie, może nie jest to istotne. Bo czy powiem sąsiadce dzień dobry z dobrego serca czy z chęci „bycia lepszą na święta na pokaz”, to efekt jest taki sam- sąsiadka uśmiechnie się, bo usłyszała dzień dobry. No chyba, że będzie roztrząsać czy dzień dobry było szczere czy nie. Nawet nasze organizmy produkują te same hormony szczęścia, gdy uśmiechniemy się prawdziwie lub fałszywie. Więc to dobrze, że chociaż na dwa dni mamy możliwość wykrzesać z siebie trochę sił, by być lepszymi. Nawet jeśli jest to interesowne.
Społeczeństwo trzyma się na swoich konwenansach i udawaniu- taka już natura człowieka. A regularnie obchodzone celebracje tak samo spajały ze sobą pogan, jak i teraz nas, i tak to się wszystko kręci.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pisanie o sobie nie wyklucza pisania o społeczeństwie i zjawiskach społecznych… A opisy trafione, ze szczyptą ironii i sarkazmu – szkoda byłoby je stracić :). Powodzenia we wprowadzaniu zmian.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję, po prostu :-).
PolubieniePolubienie
Jako dziecko lubiłem okres około-świateczny. Można było oderwać się od spraw dnia codziennego i spraw, które zajmowały głowę. Obecnie, zaś nie przepadam za tym okresem (nie mów tego moim bliskim 🙂 ) pomijam fakt, że od wielu lat święta mam poprzecinane służbami, które uniemożliwiają dłuższy wyjazd, po drugie dostrzegam jak to słusznie ujęłaś w tekście – gry, stwarzanie pozorów, przywdziewanie masek – po co na te kilka dni udawać kogoś kim się nie jest? Szkoda zdrowia!
Nie przejmuj się ludzkim gadaniem i nadal rób swoje, bo dobrze Ci to wychodzi 🙂
Trzymaj się ciepło!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oczywiście, że nie powiem Twoim bliskim🤭. Ale myślę, że oni również nie do końca czują klimat świąt jeżeli Ciebie z nimi nie ma, bo użerasz się z „panami losu”. Dziękuję za miłe słowa, pozdrawiam😊
PolubieniePolubione przez 1 osoba