Każdy kto zasmakował pracy w budżetówce, bądź jakiejś firmie będącej na rynku od czasów PRL-u zna panią Irenkę. Pani Irenka może mieć różne imiona, może także być mężczyzną Panem Stasiem, Zdzisiem, Wieśkiem etc.. Pani Irenka to osobowość, to styl życia i styl bycia.
Pani Irenka to taka dobra ciociomama wszystkich pracowników, ona wie wszystko o danym miejscu pracy, przeżyła już wszystkich prezesów, każdą władzę i nadal jest nie do ruszenia. Z każdym jest na ty i obraża się, gdy powiesz jej „pani”. Jest to niezwykle barwna osobowość, chodząca historia, która ma wszystko w dupie, bo już jest na okresie chronionym i metrem krawieckim odlicza dni do emerytury. Pani Irenka to takie nasze dobro budżetówkowe, nikt inny nie pocieszy tak jak ona „nie przejmuj się, za dyrektora xxxxxx to dopiero było i jakoś się żyło”.
To nasze niewyczerpane dobro, wciąż pilnuje aby w oknach naszych biur wisiały firanki i zasłonki, żeby ze ścian spoglądały na nas wizerunki świętych oraz sam papież. Wzruszamy się widokiem jej kubeczka z napisem Najlepsza babcia, pod którym, oprócz talerzyka, znajduje się haftowana serwetka. Ach te serwetki! Na komputerach, przy komputerach, pod filiżankami, na szafkach, wszędzie! O ile świat byłby bez nich uboższy!
Pani Irenka od lat chodzi do jednej fryzjerki, która skutecznie utrzymuje jej trwałą ondulację. Włos na sztywno musi być, nie ma to tamto. I pazurki też są porobione, z brokatem i na różowo-młodzieżowo.
Archanioł Irenka zna prawdy objawione, a to co powie dzieje się natychmiast i to jest Fuckt autentyczny! Byłam świadkiem jak pewnego wrześniowego dnia powiedziała „budżetówka, to dobre miejsce do rodzenia dzieci” i azaliż powiadam wam od tego pamiętnego dnia minęły 4 miesiące i już mamy dwie koleżanki w stanie błogosławionym!
Pani Irenka była już przy stwarzaniu świata. Wszyscy wią, że w prawdziwej Biblii, nie tej oszukańczej, było napisane iż ósmego dnia Buk stworzył budżetówkę i wszystkie jej działy i był zasmucony tym co stworzył, bo nie było tam życia, bieda i nuda hulały w najlepsze i nie wiedział co z tym począć. Nagle tuż obok niego zjawiła się Irenka, rozpostarła swoje wyszydełkowane skrzydła i rzekła: daj mie tam, a ja tchnę życie w tego stwora. I tak się stało.
I tak jest po dziś dzień.
A czy Ty spotkałeś już na swojej drodze Irenkę? Może z wąsami, może pod pseudonimem Heniek, ale może jednak?
*zdjęcie pochodzi ze strony http://www.123rf.com
Haha, po części sama jestem taką Irenką w swojej pracy 🤣 przeżyłam zmiany władzy, byłam w trzech z czterech wydziałów, i robiłam już tak wszystko, że nowo przyjęci menadżerzy przychodzą do mnie z pytaniami „jak zrobić… ” i „gdzie znajdę folder z.. „. Nawet kobitka, która jest tam od 15 lat i naprawdę nazywa się Irene (księgowa) przychodzi do mnie po poradę z fakturami (a to nie moja działka 🤣). Serwetek dzierganych może i nie mam, ale piekę ciasta do pracy, i wszystkich rozczula mój zaparzacz do sypkiej herbaty w kształcie wiewiórki.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Widziałam już taki zaparzacz i nawet chyba go sobie kupię😁. Irenki są fajne i bardzo potrzebne. Z pewnością firma bez Ciebie popadłaby w chaos😆 bądź nadal Irenką! Tylko może bez trwałej… 😂😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Moja mama zawsze robiła sobie trwałą, więc mam traumę z dzieciństwa- trwała odpada 😊
PolubieniePolubienie
Moja też to robiła… do dziś pamiętam smród tego utrwalacza😆
PolubieniePolubienie
Bardzo zabawny tekst:) Powiem szczerze, że czytając go wyobraziłem sobie wszystkie „Irenki”, które życie stawiało na mojej drodze. Niektóre były wąsatym gościem, który pociągał piersiówkę skitraną za paskiem, innym razem była to starsza kadrowa, która śmierdziała molami i bezwzględu na kreację był oblepiona kocią sierścią.
Uważam, że w każdym miejscu pracy powinno być takie stanowisko pracy, posiadające taką plakietkę:)
Pozdrawiam!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wąsate Irenki to jest to 😂 dziękuję za komentarz i pozdrawiam!
PolubieniePolubienie